AktualnośćiWydarzenia Kulturalne

Wesoła sobota w „Pałacyku” (FOTO)

Szkolne Schronisko Młodzieżowe „Pałacyk”, to także Dom Pracy Twórczej w Ścinawie. W minioną sobotę, właśnie przy kultowym dla miasta obiekcie, zorganizowano I Nadodrzański Przegląd Amatorskich Form Kabaretowych. Jury, któremu przewodniczył znany zielonogórski artysta Janusz Rewers, przyznało główną nagrodę – „Złotą LUFĘ” kabaretowi „Trzeci Wymiar” z Rybnika.

W przeglądzie zaprezentowały się 4 kabarety: „Trzeci Wymiar”, „od 0 do 99”, „Blade Pojęcie” oraz „Ale Baby”. Miejscowy „Kabaret na jednej nodze” z przyczyn losowych nie wystąpił. Jednak i Ścinawa miała swoją reprezentantkę na scenie, ponieważ w przerwie pomiędzy programami Marta Juszczyk wygłosiła monolog Hanki Bielickiej „Rozwiedziona w sądzie”.

Premierowy przegląd w naszym mieście udał się znakomicie, a o organizacji i atmosferze zwycięzcy, czyli grupa kabaretowa „Trzeci Wymiar”, poinformowali za pośrednictwem oficjalnego profilu na Facebooku: „Kapitalna impreza, świetnie zorganizowana, ze wspaniałą, radosną atmosferą. Cieszymy się, że mogliśmy tam być, bawiliśmy się przednio! Do zobaczenia za rok!”.
Drugą nagrodę otrzymał kabaret „Blade Pojęcie”, ostatnie miejsce na podium przypadło grupie „Ale Baby”, a kabaret „od 0 do 99” został wyróżniony.

W skład jury weszli: Janusz Rewers (przewodniczący), Teresa Kogut oraz Marta Juszczyk.
Artystów nagrodził burmistrz Ścinawy Krystian Kosztyła, który w sobotę towarzyszył oceniającym.

Janusz Rewers: Śmiejemy się z siebie

Znany w Polsce artysta kabaretowy, założyciel i szef „Kabaretu Rewers”, satyryk z Zielonogórskiego Zagłębia Kabaretowego był gościem ścinawskiego oraz przewodniczącym jury I Nadodrzańskiego Przeglądu Amatorskich Form Kabaretowych. Artysta z ponad 20-letnim doświadczeniem na kabaretowej scenie opowiedział nam o trudnej sztuce bawienia ludzi.

Trudno porwać ludzi do zabawy, kiedy się już wyjdzie na scenę i przekonać do siebie widownię?
Janusz Rewers: – Często się o tym mówi, ale sporo artystów uważa, że sztuka rozśmieszania jest najtrudniejszą ze sztuk na scenie. Dużo łatwiej jest wzruszyć widza, niż doprowadzić do łez ze śmiechu. Kabaret jest trudną formą, a najlepszy dowód, że niewiele jest osób, którym rozśmieszanie innych przychodzi z łatwością. Bardzo rzadko w tej roli odnajdują się choćby zawodowi aktorzy, wyjątkiem jest tutaj Jerzy Kryszak, który ma taki dar. Należy też zaznaczyć, że większość kabareciarzy nie miało nic wspólnego ze szkołami teatralnymi, takich umiejętności w nich się nie nabędzie.

Kabareciarz musi być inteligentny?
– Kiedyś kabaret był bardziej jednorodny, na scenach królowały wówczas: „Kabaret Starszych Panów” i „Kabaret Tey”, to one wyznaczały trendy. Dziś mamy wiele odmian kabaretu, podobnie jak i gatunków muzycznych. Definicja dobrego żartu, którą ja wyznaję, stanowi, że dobry żart jest prosty i dobrze pokazuje rzeczywistość. Jeśli ktoś próbuje rozśmieszyć ludzi, to musi dobrze obserwować otaczający świat, ale być też życzliwy wobec tych, którzy niekoniecznie są do niego pozytywnie nastawieni, wręcz agresywni. Doskonałe tematy do kabaretowych skeczów znajdziemy i w sklepie i na stacji benzynowej, trzeba je tylko zauważać, być otwartym.

Od ponad 20 lat związany jest pan z kabaretową sceną w Polsce. Jak to jest z zapotrzebowaniem na ten rodzaj sztuki?
– Kabaretu niestety ubywa, jest go coraz mniej. Od kilku lat na przeglądach kabaretowych nie objawiają się takie „perełki”, jak to było kilka czy kilkanaście lat temu. Wtedy wypłynęły: „Kabaret Ani Mru Mru” czy „Kabaret Moralnego Niepokoju”. W obu przypadkach byłem świadkiem, jak te kabarety zaistniały i się rozwinęły. Dziś obserwujemy natomiast modę na stand-up i to wcale nie jest łatwiejsza forma, niż kabaret. Powszechnie się mówi, że to nowa forma, a dla mnie ten trend rozpoczął ponad 30 lat temu Marcin Daniec, kiedy wchodził w Opolu w interakcje z widownią.

Jaką formę kabaretu preferuje Janusz Rewers?
– Jestem zwolennikiem kabaretu w formie klasycznej, komentowania rzeczywistości ze sceny, niekoniecznie musi dotyczyć to polityki, jest wiele innych zjawisk, które można opowiedzieć. Mnie, jako kabareciarzowi, najwięcej satysfakcji sprawiają recenzje, kiedy przeczytam o swoim skeczu, że: „to samo życie, tak właśnie jest”. Bo przecież: „… z czego się śmiejecie – z siebie się śmiejecie …” – jak mawiał Mikołaj Gogol.